Kierowca MZK w Piotrkowie dostał ataku drgawek. 14-letni Bartosz zatrzymał autobus z pasażerami! Młody piotrkowianin pomógł też kierowcy
Dramatyczna sytuacja wydarzyła się w czwartkowy wieczór, 13 maja 2021, w autobusie kursowym MZK w Piotrkowie. Jednym z grupy około dziesięciorga pasażerów był 14-letni Bartosz Mączka, uczeń Szkoły Podstawowej nr 16 w Piotrkowie. Wracał do domu z dodatkowych zajęć matematyki.
Około godz. 19 emzetka linii nr 7, jadąca ulicą Sulejowską, zatrzymała się na przystanku naprzeciwko marketu sieci Biedronka, przed skrzyżowaniem z ul. Włókienniczą. Bartosz i kilka innych osób ustawiło się przy drzwiach, żeby wysiąść. Czekali aż kierowca otworzy.
- Jednak drzwi się nie otwierały. Byliśmy zdziwieni, ale czekaliśmy dalej, myślę, że dobrą minutę - relacjonuje Bartosz. - Nagle jedna pani z tyłu zauważyła w lusterku, że coś dziwnego dzieje się z kierowcą. Zaniepokoiłem się i podbiegłem do niego. Zobaczyłem, że silnie drgał i leciała mu z ust krew, zapewne przygryzł sobie język. Postanowiłem go unieruchomić, żeby nic sobie nie zrobił i ułożyć go w bezpiecznej pozycji.
Autobus nagle ruszył...
Bartosz poprosił dwie dziewczyny jadące tym samym autobusem, by zadzwoniły na pogotowie. Gdy karetka była już w drodze, kierowca emzetki nagle przebudził się...
- Zaczął coś mówić, ale bełkotał tylko i nie można było nic zrozumieć. W tym momencie, i to było najgorsze, pan kierowca wcisnął pedał gazu, emzetka gwałtownie ruszyła i przez szarpnięcie wszyscy polecieli do przodu, włącznie ze mną. Wtedy wstałem, wyciągnąłem kluczyki i przytrzymałem kierowcę. Mało brakowało, a uderzylibyśmy w słup - opowiada 14-latek.
Bartosza uderzyło to, że nikt, poza nim i dwiema dziewczynami, nie zainteresował się stanem zdrowia kierowcy. Pozostali chcieli tylko jak najszybciej wysiąść i jeden z mężczyzn denerwował się, że autobus jest opóźniony.
- Powciskałem wszystkie guziki na desce rozdzielczej, któryś zadziałał i drzwi się otworzyły. Przyjechało pogotowie i zabrało tego pana - dodaje.
Prezes MZK dziękuje Bartoszowi
Z postawy syna dumy nie kryje jego ojciec. Zwłaszcza, że cała sytuacja była niebezpieczna i mogła zakończyć się tragicznie.
- Myślę, że mało jest osób które w tym wieku zareagowałyby w podobny sposób. Oby więcej takich młodych było, którzy wiedzą jak postąpić i są odpowiedzialni - mówi Tomasz Mączka, tata Bartosza.
Zdarzenie potwierdzają władze spółki MZK w Piotrkowie. Według prezesa Zbigniewa Stankowskiego, to pierwsza tego typu sytuacja, odkąd sięga pamięcią.
- Kierowca jest w szpitalu na obserwacji w stanie stabilnym. Czuje się dobrze - mówi prezes Stankowski. - W imieniu tego kierowcy i wszystkich pozostałych, dyspozytora i całej załogi MZK chciałem - za państwa pośrednictwem - przekazać serdeczne podziękowania Bartoszowi za jego godną pochwały postawę.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?